wieniec zdobi moje drzwi, na przekór zimie, która trochę szybko zawitała. Zrobiony ze znalezisk z pewnego jesiennego spaceru, kiedy pięknie świeciło słonko, a nad głową gęsi i inne ptactwo uciekało na przyjaźniejszy kontynent. I pewnie jeszcze trochę powisi, bo zimowego ani świątecznego nie mam. :-) A zachętą było cudne dzieło Mamuty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz